spacer z sobotą za rękę
kiedy pada deszcz lubię iść
ogarnia mnie Warszawa
ulice ułożone pod wiatr
czarne parasole wychodzą z żabki
kiedy szlocha deszcz
depczę kałuże na Poniatowskim
zgniłe liście lepią się do butów
po drugiej stronie Wisły
kiedy na ścieżce półmroku
pulsuje zielone
poeci bazgrzą w podcieniach
mokre wiersze przechodzą ulicą
Autor
27 563 wyświetlenia
324 teksty
8 obserwujących
Dodaj odpowiedź 26 February 2023, 20:07
2 odKlimatyczny utwór...Na fortepian.
27 February 2023, 11:08
0 o ! zagrajmy !
Odpowiedź