Uwielbiam grać w scrabble, robię to prawie codziennie. Najlepsza zabawa, jak ułożony wyraz, na pierwszy rzut oka nie jest wyrazem tylko zlepkiem przypadkowych liter, a słownik twierdzi, że istnieje i coś znaczy. Ależ gęsto w Twoim utworze od "scrabblowych" zawiłości. :))
Paradoks rzeczywistości polega jednak na tym, że nie zawsze przyjemne znaczy mądre i mające sens, zaś dążenie sensowne nie musi był bezwzględnie skojarzone z odczuwaniem stanu błogości. Na te dwie abstrakcje można patrzeć w wymiarze odwiecznej kontrowersji w temacie szczęścia, optymizmu i nieszczęścia czy pesymizmu. Polemika między zwolennikami hedonizmu i eudajmonizmu sięga znacznie wcześniej niż czas greckiego „złotego wieku”. Wyobrażenie stoickiej eudajmonii czasem nie ma zbyt wiele wspólnego z sensorycznym odczuciem przyjemności. A Miarą zadowolenia jest osiąganie tego, co warte jest starań, czyli wszystko to, co zgodne jest z naturą, z dajmonem, dziś powiedzieć można – z prawdziwym „ja”. A zatem „szczęście krainy eudajmonii” to życie autentyczne, spełnione, wykorzystujące – na ile to możliwe – potencjał tkwiący w człowieku.
Poezja absurdu, tak ten tekst postrzegam. Ciekawi mnie odbiór. Pierwszy raz coś takiego napisałam; o tę logiczność właśnie się nieco martwiąc. Czy literka za literkę zachodziła, czy sens zostanie właściwie odebrany. Lubię połamańce językowe. I szczere opinie również. Scrabble takie właśnie są - uplastyczniają słowotwórstwo do granic możliwości. Czasem też - bólu głowy. Niemniej działają na wyobraźnię.
Rozbawiłaś mnie z tym Yeti... wyobraziłem sobie jak to czyta z łapami przy ziemi mruży oczy i robi tę minę na hęęę? choć nie o to chodziło.. to dobrze ci to wyszło.