Czas burz minie szron posrebrzy sny moje otuli się znów babim latem obcy bez nas październik przyjdzie szczęście jak zwykle nie w porę sypnie pod nogi garść marzeń którym nie pozostaliśmy wierni
Pozbieramy okruchy z podłogi nakarmimy nimi stare pragnienia I tylko żal będzie stąd odejść nie zabierając na drogę nic prócz tęsknoty i garści chwil przepasanych wstążką twego imienia