Menu
Gildia Pióra na Patronite

Daleko od domu

Helisa

Helisa

"Wybuduję dom. Na odludziu. [...] Wybuduję go w całości z drewna. Mam już dosyć zimnych murów. Będzie miał największe okna, jakie tylko się da. I nigdzie nie postawię ogrodzenia. A w środku urządzę go tak, by przypominał bibliotekę. Po prostu będę w spokoju żył i czytał książki. I palił w piecu, żeby wreszcie było ciepło."

Powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami i postacią bandyty ZSRR. Siergiej Madujew, tytułowy Czerwoniec, w swoim dorosłym życiu przebywał poza murami więzienia jedynie przez siedemnaście miesięcy. Spodziewałam się więc raczej lektury psychologicznej niż akcji. Natomiast większa część książki dotyczy okresu po jednej z ucieczek, okresu włamań i rabunków. Było to zdziwienie, ale nie rozczarowanie, ponieważ akcja rozwija się szybko i naprawdę z zaciekawieniem się czyta. Każdy napad był tak dokładnie przygotowywany, że miało się wrażenie, iż Madujew wchodzi do upatrzonej posesji jak po swoje. Wolał działać po cichu, w nocy, kiedy właściciele spali. Były to czasy, kiedy pieniądze i kosztowności ludzie trzymali w domach, więc łupów było sporo. Przemieszczał się po ZSRR aby było go trudniej złapać, więc czytając ma się wrażenie, że jest nieuchwytny, że dobra passa będzie trwać, że za każdym razem uda mu się wywinąć, a zasoby bogatych mieszkańców są niewyczerpanym źródłem dochodu i uda mu się w końcu spełnić swoje marzenie o domu... Autor umiejętnie wciąga czytelnika w ten rajd i kibicowanie Madujewowi. Tak kibicowanie, ponieważ mimo, że rabuje ma żelazne zasady, których stara się nie łamać, uważa siebie za szlachetnego bandytę. Wzbudza sympatię tym, że pomaga niektórym ofiarom swoich napadów, broni używa tylko do zastraszenia – i tylko w ostateczności, zachowuje się szlachetnie w odniesieniu do kobiet, ale potrafi być też bezwzględny, szczególnie w odniesieniu do nieposłusznych wspólników. Jest niezwykle ciekawą postacią, idealną do książki, bo jego postępowanie intryguje, zaskakuje, bulwersuje, może również wzbudzać całą gamę pozytywnych uczuć od współczucia po… miłość.

"Dbał o ogładę, starał się być uważny i grzeczny względem rozmówcy, tak aby maniery nie zdradzały jego pochodzenia, przeciwnie – by dzięki obyciu mógł narzucać ton wypowiedzi, manipulować, wygrywać."

"Ma swoje za uszami, ale bije od niego jakaś niewytłumaczalna charyzma i serdeczność. Tak łatwo zapomnieć, co ma na sumieniu. Łatwo go polubić."

O tym, że jest więźniem i że był nim właściwie od urodzenia, że wychowała go ulica, że wiele razy doświadczył niewyobrażalnego głodu autor przypomina czytelnikowi w retrospekcjach, kiedy to bohatera męczą koszmary i wracają bolesne wspomnienia. Ciekawym zabiegiem jest to, że przez całą książkę przewijają się dwie mantry, którymi naznaczone jest życie tego człowieka, które dopełniają jego wizerunek. Ucieczka:

"[...] uświadomił sobie, że ma do czynienia z człowiekiem, dla którego ucieczka jest niczym informacja zakodowana w DNA."

oraz przeraźliwe zimno, które Madujew odczuwał niemal w każdej sytuacji, nawet poza murami więzienia:

"Przytulony do wilgotnej ściany. Madujew znowu poczuł chłód, a wraz z nim przyszedł dojmujący smutek."

Poznajemy też sposób działania aparatu "prawa", korupcja, przekupstwo, okrucieństwo.

"Widziałam jak cierpiał, jak zrobili z niego kawałek mięsa. Wszyscy mówią, że może na to zasłużył, ale chyba po to istnieje wymiar sprawiedliwości, żeby orzekać o winie. [...] Co chcę podkreślić... On był traktowany jak zwierzę."

Jest też trochę słownictwa więziennego, w języku rosyjskim, ale zazwyczaj znaczenie od razu wyjaśnione przez autora, lub bezpośrednio wynikające z kontekstu (np. obszak, poniatije). Nie ma konieczności zaglądania do słownika.

Z elementów które mi zgrzytały przy czytaniu wymienię powtórzenia. Retrospekcje czasem obejmowały niejako z rozpędu i te wydarzenia, które już były wcześniej opisane w książce, wydawało się to niepotrzebne i powodowało chwilę zatrzymania, "eee, to już było, po co to znów". Druga sytuacja, to w jednej z najbardziej emocjonujących scen, kiedy dochodzi do schwytania przestępcy, najpierw opis jest przedstawiony w postaci domysłów osób z zewnątrz, a następnie bez nowych szczegółów powtórzony z pozycji osób będących w centrum wydarzenia. Ponieważ domysły były słuszne wydaje mi się, że wystarczyłoby tylko je krótko potwierdzić. Być może gdybym miała możliwość zapytania autora wprost, wytłumaczyłby czym podyktowany był taki zabieg. Może chodziło o spowolnienie akcji w tym kulminacyjnym momencie, nie wiem.

Na koniec jeszcze jedna refleksja jako zaleta lektury. Szybkie czytanie, na które pozwala dobrze napisana książka i wartka akcja, wprawiło mnie w ciekawy trans do tego stopnia, że myśli były w stanie przenieść się na wymiar symboliczny i dostrzec problem zniewolenia szerzej niż tylko w obrębie rzeczywistym.

"Przecież on już urodził się w Łagrze, a gdy myślał o tym symbolu zniewolenia w kontekście całego swojego życia, po plecach przechodziły mu dreszcze. Z natury pozbawiony wolności."

W sumie każdy człowiek rodzi się w niewoli ego, z natury jest pozbawiony wolności, a wysiłki zmierzające do wyzwolenia, do powrotu do siebie prawdziwego, do „domu”, zazwyczaj kończą się niepowodzeniem, jak i u Madujewa…

13 099 wyświetleń
280 tekstów
6 obserwujących
  • Wilkołak

    12 April 2024, 20:59

    Hmm... Ciekawa postać. Czy to autobiografia, bo nie wychwyciłem?

    • Helisa

      12 April 2024, 22:00

      Pytanie z gatunku głupie, ale słuszne. Uzupełniłam.

      I zapomniałam zaznaczyć "krytyka poszukiwana" a później już się nie da, więc jeśli się czujesz bezrobotny, albo się chcesz popastwić to śmiało.

  • Bianka97

    12 April 2024, 19:56

    Ciekawie napisana recenzja. Całe społeczeństwo W ZSRS było zniewolone, tak jakby siedziało w łagrze.

    • Helisa

      12 April 2024, 21:58

      Dziękuję.
      Można i tak powiedzieć.