Menu
Gildia Pióra na Patronite

Skąd ten zachwyt nad Mrozem?

Sage-Mode

Sage-Mode

Od razu powiem, żeby zaoszczędzić Ci czytelniku czasu, że nie znajdziesz tutaj pozytywnej odpowiedzi na moje pytanie. Innymi słowy, po tej książce, jak nie wiem, skąd ten zachwyt nad Mrozem i jego twórczością.

Książkę przeczytałem. Czy z zaciekawieniem? W pewnym stopniu. Wcześniej miałem do czynienia tylko z "Czarną Madonną" Mroza. Ale to inna historia, inny temat. Tutaj recenzja dotyczy "Nieodnalezionej" (Uwaga! Recenzja może zawierać wątki fabularne i spoilerować jej przebieg). Chociaż pierwszym spoilerem jest po prostu tytuł.

Generalnie to tak, historia niby napisana logicznie. Przez logicznie mam na myśli, że następujące po sobie wydarzenia zachowują pewną ciągłość przyczynowo-skutkową, chociaż brakuje najważniejszej ciągłości przyczynowo-skutkowej dla głównego bohatera, bo temu zaginęła dziewczyna. Ostatni raz widział ją pod barem, gdzie dostał oklep od kilku typa, a jego dziewczyna zaginęła. Jest, jak jest. Wjechało to wydarzenie chłopu na psychę i prawie się z tym pogodził, ale nagle, ni stąd ni zowąd jego przyjaciel znajduje w necie fotę z jakiegoś koncertu, na którym jest nie kto inny, a zaginiona laska. Potem fabuła to próby skontaktowania się, wyjaśnianie a dlaczego tak, a dlaczego nie inaczej, a co się stanęło. Niby ma to ręce i nogi. Ale czy ma głowę - polemizowałbym. Jak dla mnie to kryminalne fantasy. O, taka historia trochę na zasadzie jakby ktoś pooglądał amerykańskie kino, gdzie musi być jakiś samiec alfa, który swoją samczość eksponuje w sposób agresywny, a agresję przejawia względem żony. Musi być jakaś zakazana, romantyczna miłość i godna, w sumie nie wiem kogo, ale z pewnością amerykańskiego kina, zagmatwana historia jako główny trzon historii. Czytać, się to czyta. Nie mogę powiedzieć, że jest napisanie zniewalająco. Jest napisane po prostu dobrze. Przez dobrze rozumiem poprawnie warsztatowo. Jest pewien szkielet, pewna fabuła, pewne wydarzenie, bardzo tajemnicze, które kreśli całą fabułę (faktycznie widać, że dla Mroza Stefek King to swego rodzaju inspiracja i autorytet), potem są wydarzenia na pograniczu realności i amerykańskiego kina, a potem zakończenie historii, które czytelnika winno zwalić z nóg a całą, budowaną przez poszczególne książki fabułę wywraca do góry nogami, a jednak, ten wywrót nie sprawia, że fabuła traci na logice, wciąż jest logiczna i jeszcze bardziej nieprawdopodobna. Myślę, że jakby Mrozu urodził się w Ameryce to i może by go amerykańskie kino pokochało za to jego scenariuszowe, poprawne, rzemieślnicze pisanie z wątkami kryminału i kryminalnego fantasy na pierwszym planie. Jest to literatura, która może angażować, nie koniecznie jakoś mocno intelektualnie, dlatego pewnie się sprawdza i sprzedaje. Osobiście, nie szczególnie żywię zainteresowanie innymi jego książkami, może po jakąś jeszcze sięgnę, może sięgnąłem, a już nawet nie pamiętam.

7443 wyświetlenia
279 tekstów
6 obserwujących
  • Radek Ziemniewicz

    7 April 2024, 11:44

    Wróciłem do Twojej recenzji dzisiaj. Dobrze się ją czyta, lubię Twój luźny styl.

    Co do R. Mroza, to nie czytałem jego żadnej książki. Pewnie w końcu sięgnę po którąś. Może niekoniecznie po Nieodnalezioną, ale na pewno coś znajdę.

    • Sage-Mode

      7 April 2024, 12:19

      Dzięki! Miło mi :)