W nocy. W czasie gdy miasto żyje swoim własnym życiem, około godziny 3:00, w pewnym mieszkaniu zadzwonił telefon. Pierwszy sygnał... Drugi sygnał... Trzeci sygnał... Dopiero po tym czasie telefon odbiera mężczyzna i słyszy słowa: -Kochanie... Jesteś tam? Odpowiadając lekko zachrypiałym głosem mówi: -Tak. Coś się stało? Nastąpiła chwila ciszy, po czym głos po drugiej stronie odpowiedział: -Nie wiem jak Ci to powiedzieć... -Ale o co chodzi? -Ja po prostu nie wiem... Boje się... -Zuziu, spokojnie... Co się stało? -Ale ja nie wiem jak Ci to powiedzieć! -Uspokój się. Najlepiej prosto z mostu. Co się stało? Jestem zmęczony a rano muszę wstać do pracy. -Ja... J-ja... Ja cię zdradziłam... Po wypowiedzeniu tych słów.. Zapadła głucha cisza... Cisza która w kobiecie jak i również w mężczyźnie pulsowała, ponieważ cisza ta nie była zwykła ciszą. Po 5 minutach kobieta niepewnie odezwała się: -Krzysiek... Halo... Krzysiek... Powiedz coś! Znów zapadła Cisza. Po dość długim czasie mężczyzna mimo bedąc dalej pod wpływem szoku odezwał się: -Zuzia. Posłuchaj mnie teraz uważnie... Nie bedę na Ciebie krzyczał. Nie bedę Ci nic wypominał, prawił jakichś morałów. Zamilczę. -Jak to? -Daj mi dokończyć... Zostawię Cię z ciszą, w której usłyszysz jak zmarła część moich marzeń, planów. A te wręcz bedą krzyczeć, drzeć się wniebogłosy, odczujesz w ten sposób jakie piętno odcisnełaś we mnie. Piętno to stanie też się twoim piętnem. Nie moje słowa bedą karą, lecz właśnie ona. Milczenie roszczące się o wysłuchanie. Może kiedyś Ci wybaczę, ale napewno nie dziś. Po słowach tych odłożył słuchawkę.