Kiedy to się zaczęło?
Pogubione myśli odbijane od ścian
Wrzeszczą tą przeklętą ciszą
Zawsze tam gdzie boli najbardziej
Sam już nie wiem kiedy to było
Nie tak dawno się zdaje
Zakurzone fotografie wspomnień
Coraz bardziej niszczeją
Uwikłany bez tchu w pajęczą sieć
Spokojnie czekam na koniec
Jednak pragnę czegoś jeszcze
Wystarczy mi jedno
Kolejny dzień by przebić ten mur smutku
By uporać się z duchami delirium
Sączącymi mój los jak świeżą kawę
Niby Werter bez ostatniego aktu