Zbłąkana dusza siedziała na parapecie, patrzyła na mokre ulice... Smutkiem owiana wypatrywała bratniej duszy, którą gdzieś zgubiła... A gdy słońce zaświeciło, jej źrenice zaślepiło... Choć nie widziała, nadal jej szukała.
...a może znalazła, właśnie gdy była zaślepiona?;) może to właśnie to "słońce" się wpieniło:) na duszę, która je nie dostrzegało, a było każdego dnia, nawet gdy było skryte za chmurami;)... ale było... ;)