Umysł jest głupi.Ludzie wiedzą tylko to co widzą. Dla mnie nie tyle zabawne, co nieco smutne wydaje się to, że człowiek mimo swojego wysokiego intelektu i poziomu samoświadomość, nadal musi używać metody "szufladkowania" by porządkować swoje myśli. Nie mam tu bynajmniej na myśli, że ja doskonale to potrafię -ale czasem wiele wiedzy da się wyciągnąć z "nietuzinkowego" myślenia.
Dla rozwiania wądpliwosci, ja z romantykami się nie identyfikuje. Ale jak coś, to można spróbować mnie nazwać: romantyk pozytywistyczny:) Rozumiem coś również. PRAWDOPODOBNIE (bo przecież mogę się mylić) mam do czynienia z kimś, kto musi zakwalifikować mnie do jakiej grupy, wrzucić do jakieś "szufladki" by móc powiedzieć "on jest taki, moje zdanie jest jasne i tyle" Masz rację, ludzie widzą to, co chcę widzieć - chcesz widzieć we mnie romantyka -waćpana wola, ale ostatecznie, sam wiem najlepiej kim jestem...
Ech, wiele razy już to słyszałem... Więc i odpowiem tak jak i wiele razy - Damianie, siedzisz we mnie i znasz lepiej odpowiedz na to pytanie niż ja sam? Obdzierając moją wypowiedz z metafor, prawda jest taka, że to, co zwykle pamięta się z wizyt na cmentarzu, są właśnie doznania węchowe. Wilgotne, zimne powietrza o tej porze, mocno wyostrza zapach, a ten, panujący na cmentarzach jest naprawdę specyficzny. Woń zniczy oraz kwiatów, ludzi, ziemi, czasem niszczejących, zawilgotniałych murów... Taki zapach inspiruje do przemyśleń. A skoro przemyślenia te, potem w jakiś sposób zaowocują w życiu... To czy warto jest skreślać wszystko prostym, suchym sformułowaniem: "cmentarz... no, cmentarz i tyle".
Damian, "otwórz oczy kiedy cie mdli z przerażenia, wtedy więcej się docenia" Zapach ten niesie także mądrość zmarłych, ale użyteczną tylko dla tych, co mają węch czuły na takie sprawy...