Hm... w sumie, masz rację. Przez wiele lat jedynym kręgosłupem moralnym było moje własne sumienie i to, co ja sam uważałem za słuszne. Teraz jestem wierzący więc trochę jest inaczej z tym wszystkim.
Aniu, są wrażliwsi niż przeciętność bo swoją wiedzę opierają o wspomnienia toksycznej relacji międzyludzkiej -dlatego wyobrażają sobie idylliczną miłość,... lub wybierają drogę, którą im wskazano...
Witaj w klubie, Kasiu (chyba mogę cię tak nazywać?) ;)
Ale wiesz... istnieją też osoby, którym nie warto pomagać na siłę. I czasem, chociaż z bólem serca, trzeba się od kogoś odwrócić i pójść w swoją stronę. Bo jak się zatracisz w "trującej przyjaźni" to nie będzie zbyt wesoło.
Może i masz rację. Ja przez takie zachowania innych wobec mnie, nauczyłem się bardziej badać grunt, widzę więcej i przez to dostrzegam o wiele szybciej problemy innych.
Aczkolwiek moja wrażliwość jest tak wielka, że mam bardziej kobiecą psychikę - to bywa irytujące -.-
Tak, ale próba zniszczenia dobra, wrażliwości, nadziei na miłość nie zawsze kończy się degradacją moralną człowieka. Myślę, że niektórzy ludzie którzy doświadczyli tego są jeszcze bardziej nadwrażliwi na ludzką krzywdę, cierpienie. Próbują naprawić choć w części ten świat.