Wszystko mam. Miłość partnera, cudowne bliźniaki, zdrowie, na brak pieniędzy również nie narzekam. Podobam sie swojemu facetowi nawet z 35kg które nabrałam w ciąży. Ale nachodzą mnie takie noce jaka właśnie jest teraz. Siedzę w ogrodzie i mimo tak wielkiego dziś zmęczenia, rozpiera mnie jakaś .... niepokojąca energia. Czuję takie dziwne drżenie w klatce. I chcę wstać i iść. - Ochota żeby wyjść, przebiec ile sił w nogach - Wsiąść na rower i jechać gdzieś bez celu. - Pójść i obić komuś mordę. - Wsiąść w samochod/motor i pościgać się z przypadkowym łysym karkiem, siedzącym za sterami swojego dojebanego BMW. Z tych myśli wyrywa mnie płacz córki która nim oznajmia mi, że potrzebuje kolejnej porcji swojego mleka Zasypiając zastanawiam się Czego mi jeszcze brakuje?