Umieram prawie tak samo każdego wieczoru, by rano znów się narodzić. Umieram z beznadziei, bo znów nic nie zmieniłam wokół siebie. Rodzę się rano z nadzieję, że może akurat dziś coś uda mi się naprawić. Umieram i rodzę się...
natalinda
Autor
1 August 2009, 22:20
potykamy sie, by iść dalej... Cenne i trafne!