ta przypadłość nie ma płci, drodzy panowie. Często to my, kobiety, w odczuciu mężczyzn "łamiemy serca", bo musimy się otrząsać z uwieszonych na nas cieniach sfrustrowanych facetów, niemogących sobie w życiu miejsca znalezć... nie oczekują przyjazni, tylko od razu "bierz mnie z całym inwentarzem problemów i ochroń przed całym światem". Może nie widzicie, ilu takich mężczyzn dziś jest - wystarczy, że kobieta się uśmiechnie, że ma w sobie trochę radości - i od razu lgną do niej bez opamiętania osoby głodne tej dobrej energii. To, że powyższa, jak mówicie "przypadłość" dotyczy też kobiet, potwierdza tylko fakt, że nie ma tu podziału na płeć. To raczej kwestia wiary w siebie, ukształtowania w dzieciństwie. Ale chyba nie macie ochoty tego tu teraz roztrząsać ;) Pozdrawiam!
Dobra, wytłumaczę :-) To nie samotność powinna być głównym powodem oddawania naszego serca. Tym bardziej "każdemu"... Lepsze są inne powody. Każdemu ich życzę :-)