Tak bardzo się broniła, że gdy wreszcie miał ją zranić nie odczuła tego. Z dnia na dzień żyła bez niego. Dopięła swego. Nie poczuła bólu. Ale prze cały ten czas miłości też nie poczuła. Nawet przez chwilę.
Dlatego uważam, że taka postawa jest zupełnie bezsensowna, bo unikając raniących sytuacji, tracimy również coś bardzo cennego, co mogłoby przynieść szczęście. Jesteśmy ludźmi i taka nasza dola, aby odgrywać różne role, zaznać różnorodnych uczuć. To właśnie jest życie;) Pozdrawiam:)