Zgadzam się z wrażeniem, pewnego rodzaju "umierania". Tj. obumierania "rzeczy" i "spraw" które mnie w pewien sposób "ukształtowały", a który to "sposób" (forma w którą wlewa się duszę/serce, z którą się człowiek "identyfikuje") okazał się nieprzydatny absolutnie do niczego, poza karmieniem przekonań/opinii jako wniosków fałszywych/błędnych. Tak na swój temat, jak i wobec "każdego człowieka", tudzież tzw. "świata". Jest to umieranie oczekiwań, ambicji i projekcji, na rzecz odzyskiwania kontroli nad samym sobą. Bardzo przyjemne i uwalniające jest takie "umieranie". 🙂 Pozdrawiam ✋