Sięgnąć po dotyk nieba, wzniecić ogień, który serce rozpala i którego płomień ugasić zdoła jedynie kres istnienia. Upajać się błogim uściskiem uczuć, kochać bez końca tak, by w rozkoszy okowach pozostać wieczność całą i nie bacząc na konwenansów zasady utonąć w morzu miłości... najcudowniejszej pośród odczuć otchłani. Żal tylko, że po marzeń tych przecudny bukiet sięgać jeszcze nie pora. Cierpliwości moja, pośród ludzkich cnót królowo, pozwól bym dotrwał w czyśćcu bezsilności do mych marzeń spełnienia, bym poczuł wreszcie mój dotyk Nieba.
Czytając tą myśl w sercu rozpromienia się całkiem spora iskra nadziei w prawdziwą miłość, która czasem zostaje zasłonięta, zakurzona przez szara codzienność i cynizm ludzi. Wielki plus. Porywam do zeszytu ;)