Tak właśnie... Dużo się dzieje, i niektórzy nie wytrzymują presji/niepewności. Wystarczy kilka godzin bez prądu, pokazówka jakiegoś psychopaty który ma ambicję by wszyscy się nim zajmowali, i można doznać szoku jak ludzie tracą głowy. I patrzą na ciebie z niedowierzaniem, jak na "idiotę" (z Dostojewskiego), bo ty zachowujesz spokój. Nie wątpisz w plan zasadniczy, a tylko widzisz co raz więcej stycznych, nawet tam gdzie wszyscy inni widzą zagrożenie. ✋🙂
..poruszam się po grzęzawisku życia, tak trudno powstrzymać myśli i słowa, by wziąć głęboki oddech i szepnąć (chociaż w myślach) Dzień Dobry, - prowadź mnie, bo gubię się co krok..
To prawda... Jesteśmy w końcu tylko ludźmi, od których bardzo mało w tzw. świecie zależy. No ale właśnie dlatego zaufać, oddać lęk/niepewność, komuś daleko bardziej wpływowemu, to przejaw co najmniej zdrowego rozsądku 🙂 Tak na początek. Bo wydoskonalić się w pokonywaniu lęków/trudności można tylko w jeden sposób. Dawid był królem. Można powiedzieć że w pewnym momencie panem sytuacji. A jednak zdawał sobie sprawę że żyje w ciągłym zagrożeniu. Tak fizycznym jak duchowym. Wiele z tych zagrożeń było konsekwencją "błędów młodości" (pychy/namiętności). Ale za każdym razem wiedział pod jaki adres wysyłać prośby i błagania. Z serca podobał się Bogu właśnie za to że znał adres pod który należy wysyłać Psalmy... Jego historia, w zasadniczym wątku, jest (może być) historią każdego człowieka. Pozdrawiam ✋ PS. A oto jaka refleksja dziś na skrzynkę przyszła https://cspb.pl/modlitwa-jezusowa-pomaga-wzgardzic-zyciowymi-sprawami/