Są ludzie, dla których " przepraszam " dla bliźniego, to tylko chwila słabości. I kiedy trwoga zabiera sen, a kamienie wrośnięte w dłoń bolą prośbami do Boga o otwarciu oczu...szukają sensu swoich win chowając się za jego Krzyż...
Ale to tylko chwila, potem są sobą...
Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego, nadaremnie.
Bóg wybacza nawet ten kamień rzucony w bliźniego, jest bowiem miłosierny. Natomiast sumienie, którym nas obdarzył podpowiada " przeproś " . To słowo zobowiązuje, bo cóż jest warte wielokrotnie wypowiadane ?
I cóż warte są te wiersze Bogu pisane, kiedy czyny świadczą przeciw niemu ? Nic.
Słuszna myśl. Przepraszam to akt skruchy i zarazem postanowienie naprawienia krzywd, błędów. Wynagrodzenie złych uczynków wobec bliźniego. Za krzyż chowa się tchórz szukając usprawiedliwienia swoich przewinień.
Słowa tej wyjątkowej myśli, poruszyły mnie. Oby dotarły do sumień tych, co kamieniami ciskają, zasłaniając się jednocześnie krzyżem, nadużywając imienia Pana Boga nadaremnie. I oby ich przepraszam i trwoga, nie były tylko na chwilę, bo Święta blisko.