Rzuciła kamyk do wody. Na spokojnej tafli pojawiły się okręgi. Najpierw mały. Potem większy. I jeszcze większy. I... Wpatrywała się w te okręgi jak zahipnotyzowana. Jakby ten niepozorny rzut kamieniem otworzył bramy do wyobraźni. Wydawało mi się wtedy, że jest jakby w jakimś zawieszeniu. Była tu ciałem, ale nie duchem. Taka podróż w nieznane.
Kiedy chwilę później coś spłoszyło jej koncentrację, zauważyła, że przypatruję jej się z boku. Uśmiechnęła się do mnie. Znów zobaczyłam te iskierki w jej oczach. Wróciła.
I czasem tak sobie myślę, że warto opuścić rzeczywistość. Ot tak. Na chwilę. By zebrać siły.
147 043 wyświetlenia
1739 tekstów
256 obserwujących