lód na dnie szklanki w ogniu z nieba wesołe dzieci w pobliskich gliniankach pod parkową ławką w alkoholu miły pan rozbawiona młodzież w morskich falach we łzach dziewczyna bo był draniem w długach niezamożni ludzie w prześlicznych wrotach duszy chłopak szary człowiek w tłumie grosz śmieszny w morzu potrzeb w pocie i krwi ludzie obok we własnych kłamstwach karłowate serca czerwona opalenizna zachodzącego słońca w jeziorze w codzienności cichy serca głos
Lubie kawę, choć może w powadze utworu nie na miejscu o niej rozmyślanie, a może kawa niech będzie metaforą przyjemnych chwil, które nie wiele kosztują, a jednak są bezcenne... człowiek jakoś tak łaknie życzliwości wśród stada wilków i krwiopijców, czytam ten tekst i coraz więcej widzę...
szary człowiek w tłumie za śmiesznymi groszami się ogląda... czy kawa może być z groszy paru wyrwana i człek szary z rozkoszą nad jej aromatem oczy przymknie, czy raczej krwawi i spoceni ludzie pożałują nawet tego, czy wśród kłamstw znajdzie się serce szczerozłote co codzienność odmieni w uśmiech szarego człowieka z tłumu nieszczerych szeptów słysząc ten jedyny prawdziwy i szczery
Bardzo dziękuję, że poświęciliście chwilę na czytanie moich słów... ważne w życiu są chwile, tak szybko mijają, czasem nam umykają bezpowrotnie... Pozdrawiam słonecznie. :)
niechlubny to rekord niestety hm. znam Twoje myśli.. z wiadomości je ściągnęłam a niech to ''grom z jasnego nieba'' żeby nie powiedzieć 'lód na dnie szklanki w ogniu z nieba''