Tak to już jest, kiedy mało jest wokół nas prawdziwej wiary. Wszędzie jest religia na pokaz, manifestowana krzykliwie, narzucająca wszystkim swoje wymagania - a przy tym nieszczera. Dla prawdziwego, wierzącego człowieka wiara powinna skupiać się w sercu i w duszy, a nie w symbolu na ścianie i wielkiej świątyni. Nic dziwnego, że młodzież buntuje się przeciw religii, jeśli otacza ich ona zewsząd w ortodoksyjnej formie. A to, że buntuje się w sposób prostacki, hałaśliwy i bezmyślny... Ale chodzi na religię, bo "mama każe", idzie do bierzmowania, bo "co powie babcia". To hipokryzja, nie ateizm.
Co do samego cytatu - z przeszkadzaniem na religii (na którą ateista raczej chodzić nie powinien, bo po co mu nauka o Kościele czy Piśmie Świętym, jeśli to dla niego sprawy nieistotne?) i wyśmiewaniem księdza się zgodzę. Ale nie chodzenie do kościoła? Ateista który do niego chodzi - to byłby ciekawy przypadek ;)
Jestem niewierząca, ale muszę przyznać rację temu, co piszesz. Smutna ta rzeczywistość, w której - głównie w mediach - otacza nas skrajny fanatyzm, albo wszechobecna kontestacja.