Żeby mieć tego "prawdziwego" przyjaciela trzeba też akceptować siebie, swoje słabości, słabości drugiej osoby. "bo do tanga trzeba dwojga"...Jeśli kogoś coś "gryzie" to potem gryzie tym najbliższych. Trzeba być dobrej wiary, i tak lepiej nie będzie, ale ze złym nastawieniem może być gorzej.
Wiecie...napisałam to, bo przez chwile sama miałam nadzieje że jest już wszystko dobrze, myliłam się. Teraz już sie nie przyznaje do tych słów, w życiu nie mamy prawdziwych przyjaciół.
Mnie zawsze gryzie fakt rozgraniczania prawdziwej przyjaźni, prawdziwej miłości. Samo stwierdzenie dołuje, pokazuje, że jej nie ma. Bo co, prawdziwy człowiek? - Nie, udawany. Przyjaźń to przyjaźń, czas pokazuje nam na ile jej starczyło.