Ona była z bajki, on z filmu dla dorosłych. Chciała tylko pokochać lecz jej uczucia były zbyt cukierkowe, zbyt słodkie, zbyt mocne, aby je zrozumiał. Poczuła, że świat wcale nie jest taki kolorowy, gdy jak czekolada wszystko spływało z jej słodkimi łzami na podłogę i kruszyło się jak ciastka z marmoladą. On wolał inne klimaty. Szybkie auta, ładne panie. Wszystko jak na wyciągnięcie ręki. Nie wiedziałby co ma zrobić z taką miłością udekorowaną bitą śmietaną z wisienką na samej górze. On był jak rycerz, ona jak księżniczka. Z tym, że z całkiem różnych opowiadań.
Nie wiem co w tej myśli widzę...siedzę nad nią z piętnaście minut...nawet zapomniałem wyłączyć gazu na którym gotowały się jajka...na miękko...Teraz będę musiał zjeść na twardo :). Ta myśl coś w sobie ma...Mimo swojej cukierkowości na pewno ma coś głębszego, coś co mnie tak długo przy sobie zatrzymuje...Może to dojrzałość, która miesza się z spontanicznością młodości...Dwoje ludzi bliskich sobie i dwa jakże inne oczekiwania wobec siebie...On dorosły mężczyzna...rycerz...oczekujący damy...odnoszący radość z samochodów...Ona...młoda dziewczyna gotowa zaofiarować wszystko co ma w tej chwili najcenniejsze...To uczucia...takie jakie zna...to ten tort z wisienką...na samej górze... To jest piękne...