Obrał sobie cel i podążał do niego. Szedł nieprzerwanie. Pokonywał wszystkie przeciwności, nie straszne mu były przeszkody. Jednak tuż przed metą zbłądził. Trafił do oazy, gdzie zaprzepaścił swój los. Nawet po wyjściu z niej już nie odnalazł drogi, którą podążał. Jego cel przepadł, rozpłynął się. Teraz próbuje odnaleźć samego siebie, obrać nowy kierunek, który pomoże mu być sobą. Szczęśliwym sobą.
Był szczęśliwy masz rację, ale to było tylko złudzenie. Szczęście z oazy przyniosło więcej bólu. Niestety jednak po wszystkim prawdziwe szczęście, do którego dążył też zniknęło.