Menu
Gildia Pióra na Patronite

Na każde spotkanie z piękną duszą zabieram ze sobą świeczkę. Nie inaczej było, gdy wyszedłem Tobie naprzeciw. Włożyłem ją do głębokiej kieszeni w kraciastej koszuli i pozwoliłem działać naszym słowom. Z każdym wymówionym zlepkiem liter moje myśli coraz chętniej zaczęły krążyć wokół spoczywającej spokojnie świeczki. Zdecydowałem się w końcu ją wyciągnąć. Zauważyłaś mój ruch. Uśmiechnęłaś się delikatnie i stwierdziłaś, że ona bardzo ładnie się prezentuje. Przeczuwając to, co chcę zrobić, szybko dodałaś, że jej jednak nie zapalisz. Włożyłem ją więc znów do kieszeni, gdzie mogła nadal w spokoju czekać na swoją kolej. Minęło wiele zdań, tysiące wiadomości, aż nagle w czasie pewnego spotkania z Tobą poczułem zapach spalenizny. Poprosiłaś mnie, bym spojrzał na swoją kieszeń, która płonęła. Parząc swe dłonie, delikatnie wyciągnąłem zapaloną świeczkę. Nie spojrzałaś wtedy w moją stronę, myślami byłaś gdzieś daleko. Nie mogłem jej ugasić, dlatego postanowiłem od tej pory trzymać ją w dłoni. Zdawało mi się, że jej nie widzisz bądź nie chcesz tego zrobić. Nie zastanawiałaś się, dlaczego się teraz pali. Jednak zbliżyłaś się do mnie i starałaś się zaszyć dziury w mojej koszuli, używając swoich własnych nici. Były tak inne od jej materiału, jednak każda z nich idealnie wpasowała się do reszty. Ale nagle zniknęłaś, na dzień, na dwa. Zjawiłaś się później, nie tłumacząc za wiele. Powiedziałaś jedynie, że już nie możesz dłużej zajmować się koszulą, bo po prostu tak nie potrafisz i nie chcesz tego. Żarząca się jasnym płomieniem świeczka niespodziewanie wyblakła, lecz iskierka ciągle jeszcze nie zgasła.

115 wyświetleń
3 teksty
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!