kiedyś oglądałem wykład Mateusza Grzesiaka - taki "kołcz" od samo-rozwoju. Tu pasują mi jego słowa. Wiedza od wiary różni się tym iż ta pierwsza jest domeną przeszłości - jej bolączek, doświadczeń, afektów etc etc, zaś wiara jest sięganiem w przyszłość, której nie ma, mimo iż chcemy wyciągnąć do niej własne dłonie. Jeżeli wiara staje się wiedzą - parafrazując - to znaczy, że jesteśmy na dobrej drodze. Jeżeli nasza wiara w przyszłość, nabiera materii; rzeczywistości w której można ją opisać - a zatem jest inteligibilna - możemy być z siebie dumni. Zatem polecam miast zerkać na niepewność - przynoszącą straty - spojrzeć na pozytywne strony własnej wędrówki "do przodu.