Każdy rozumie wszystko inaczej, masz rację. Chyba jednak doszło do porozumienia między nami :) Miło czasem podyskutować z kimś inteligentnym i za to Ci dziękuję :)
Skoro nie krzywdzisz innych dbając o własne dobro, to nie jesteś egoistką. Właściwie to nie ma chyba między nami niezgody co do omawianej kwestii, potykamy się jedynie o definicję. To, co Ty nazywasz egoizmem, dla mnie jest po prostu konieczną troską o siebie, konieczną, gdyż wypływa ona z jednej z dwóch podstawowych praw biologicznych, którym jesteśmy podporządkowani. Jesteśmy niejako ''zaprogramowani'' na przetrwanie, stąd uważam, że ta troska, o której mowa, jest koniecznością. To właśnie warunek naszego przetrwania. Niektórzy ową troskę [...]
Ja zazwyczaj jestem egoistką i staram się nie krzywdzić tym innych, ale wiem że są egoiści (tu trzeba ich rozróżniać) którzy innych tym krzywdzą. Czasem wydaje mi się że wszystko jest kwestią podejścia. Masz rację, że wszystko się w nas kumuluje i odkłada.
Można zadbać o swoje dobro, nie krzywdząc innych, a wręcz wybierając własne dobro, dbamy o dobro wspólne. Stale poświęcając się dla innych, gromadzimy jedynie pokłady złości, które prędzej czy później zniszczą relację. To nie egoizm. Dbając o siebie, dbamy o zdrową relację, w której każdy ma szansę na rozwój.
Egoizm zakłada dbałość o swój interes z KRZYWDĄ wyrządzaną przy tym innym osobom. Czy myśląc o sobie krzywdzisz kogoś? Nie. Za to możesz skrzywdzić kogoś nie troszcząc się o siebie.
Troska o siebie jest koniecznością. To także podstawa zdrowych relacji międzyludzkich.
Troska o siebie? Nie bardzo... Jest to lekka forma egoizmu, bo chodzi o myślenie o sobie... Myśląc o kimś nie koniecznie oznacza to że o kogoś się troszczymy tak? Myśląc o sobie - myślimy o sobie... egoizm.