A jednak kochając bagatelizujemy pewne wady, żyjemy z nimi, akceptujemy, ale pragniemy żeby były niewidoczne, jak najmniejsze. Niektórych nie zauważamy i dopiero potem osobiście się o nich przekonujemy, chociaż byliśmy pewni, że znamy tą osobę tak dobrze.
Dla mnie ukochana osoba nie jest ideałem, ponieważ żyjąc z nią znam o wiele lepiej jej wady i wiem jaka jest uciążliwa niż inni, ale mimo to i wszystko inne kocham ją.
Człowiek, który kocha dojrzale wie, że wybrana osoba nie jest najpiękniejszym, najinteligentniejszym, najzabawniejszym człowiekiem na Ziemi, ale mimo to ją kocha.
Może i zdaje sobie z tego sprawę, ale ukochana osoba jest właśnie tym ideałem którego rozum nie pojmuje.
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Kochamy kogoś pomimo jego wad. Dostajemy szału z powodu porozrzucanych, śmierdzących skarpetek po pokoju, kolejnych niezapłaconych rachunków i zapomnienia o odebraniu córki z przedszkola. Żyjąc z kimś musisz być świadomy jego wad. Chyba, że nie chcesz ich widzieć, ale to już inna sprawa. Nie nazwałabym tego minimalizacją wad a tolerowaniem ich. Tylko niedojrzała miłość minimalizuje wady i maksymalizuje zalety. Człowiek, który kocha dojrzale wie, że wybrana osoba nie jest najpiękniejszym, najinteligentniejszym, najzabawniejszym człowiekiem na Ziemi, ale mimo to ją kocha.