Markotnie, z powolna bajkowym snem żyję. Gromadzę uczucia i w darze Ci składam, o świcie w altanie pachnącej pergaminum. Lekceważę nakazy swego umysłu, słuchając serca. Nocną porą grywam w klasy z księżycem, a gdy świt się zbliża to znowu ja. Winna-niewinna, niekochana dziewczyna.