Widziałem ja kiedyś serce z kryształu Serce obrońcy, serce rycerza! Serce pełne srebrzystego szału Co sekundy nadziei wiecznością odmierza!
Choć drgało to serce, wrażliwe na smutki Nie śmiało ni jednej sprawić sobie rysy Ni wyżłobienia na kształt elfickiej łódki Ni wgłębienia w półkrągłościach misy
Choć było tam miejsce dla tych osób kilku Miejsce ciepłe, co dziwne wśród lodu Było to serce jak wataha wilków! Serce szlachetne, lecz i pełne chłodu...
Widziałem ja drzewiej serce z kryształu Kto wie? A może je jeszcze zobaczę? Serce, co nie daje się wykrzyczeć ciału Może to o nie ponownie zahaczę?!
A może się przejrzę w lustrze i spojrzę Czy tam, na piersi, błyszczy kryształowo Może tam wzrokiem uczuciowym dojrzę Obrylantowane, bijące, jasne to i owo?