Ludzie mają wiele problemów. A raczej myślą, że je mają. Pewna dziewczyna "ma" problem. "Moja ulubiona bluzka ma dziurę w rękawie." Pomyślmy, czy można to nazwać 'problemem'. W wypadku ginie 80 osób [tragedia] vs. porwana bluzka -,-
Jasne. Przecież każdy tekst ma jakieś ukryte/głębsze znaczenie. A to, że możesz się ze mną po części nie zgadzać to normalne. Przecież każdy jest inny - ma inne poglądy czy też po prostu inny tok myślenia. :) Ale cieszę się, że 'po części' się ze mną zgadzasz ;) Każda opinia jest na wagę złota. :)
I oczywiście zgadzam się też z Tobą w kwestii tego, iż każdy ma inne "zapatrywanie" na problemy. Ale jeśli dłużej się zastanowić to napisałam też o tym ;)
Sądzę, że nie należy czytać wszystkiego dosłownie, tak jak to jest napisane ;) marudzenie może być zamienne z narzekaniem/wkurzaniem się/robieniem problemów. Po prostu polemizuję z twoją myślą, bo po części się z nią zgadzam, a po części nie :)
No, ale czy ja komuś zakazuję marudzenia ? W ogóle o tym wspomniałam ? Ja napisałam o zamienianiu tej "bluzki" w nie wiadomo jaki problem oczywiście m.in. A poza tym spójrz na komentarze poniżej. To różne interpretacje mojego wpisu, więc warto poczytać. Napisane naprawdę trafnie ... I wcale nie wspominałam, że "musimy przejmować się wszystkimi tragediami świata. To było po prostu porównanie. Może nawet zbyt "mocne", ale cóż. Pozdrawiam :)
Każdy odbiera inaczej problemy. Po części się z tobą zgadzam, ale tym samym, czy nie można już sobie pozwolić na marudzenie, że ulubiona bluzka ma dziurę, przez co nie będziemy mogli jej już nosić? Czy też trzeba się przejmować wszystkimi tragediami świata? Oczywiście, że należy o nich pamiętać, pomagać jak najwięcej, jeśli jest taka możliwość, ale naprawdę, nie zbawimy świata, gdy załamiemy ręce nad jakąś tragedią.
Żeby od razu nie było: taki wypadek w Hiszpanii to prawdziwa tragedia. Nawet na stanowisku maszynisty znajdują się debile.