Czy to nie straszne ,że słowo jest stałą konstrukcją ? Wypowiedziane, zawsze będzie dosłownie tym co znaczy. Słysząc je nie odgadniemy kontekstu , otaczającej przestrzeni i potrzeby za nim stojącej. Świat się zmienia , my się zmieniamy ale słowo wybrzmiewa wciąż tak samo .Aż zaczyna cholernie boleć ... przestać mówić czy zmienić jego sens?
Dojrzewam do myśli, że mówię to co należy, raniąc się dalej i odnajdując ukojenie jednocześnie. Zwykłem przekornie mówić, że najwięcej sensu jest między słowami, które go nie mają.