Gdybym odkryła rąbek tajemnicy gdzie znajdują się schody do Twojego domu Panie... biegła bym nimi omijając co drugi stopień a dotarłszy na szczyt usiadłabym na ostatnim i z ulgą stwierdziła że bardziej wyczerpało mnie życie... czy zrozumiałbyś mnie? Zapewne gdybyś mi przytaknął... zbyt dużo chętnych by było aby usiąść obok mnie a Ty rozczarowany bo... niby tacy niedołężni a schody do Ciebie pokonują w przysłowiowe pięć minut...
Dziękuję za odwiedzinki... to sobie teraz pozwolę wyjaśnić... czasem mam dość...stąd taka myśl.Na tyle dość by pognać w pośpiechu jak opisałam nie zważając na ilość schodów i na wiek:) Ale takich jak ja wielu i choć nie wszystko się w życiu układa jakbyśmy sobie wymarzyli ( niedołężni życiowo czy schorowani) bez znaczenia... zawsze przychodzi nam na myśl najprostsze rozwiązanie czyli ułatwić sobie lub skrócić drogę ostateczną...cóż więc po głębszym zastanowieniu dochodzę do wniosku że właśnie wtedy zawiodłabym na całego... nieporadna w życiu(priv.) a tak skocznie do Boga?To zbyt łatwe dla wielu... okazać słabość byt proste... najtrudniej jest przeciwstawić się i wytrwać . Pokazać siłę woli...niech wszyscy wiedzą że jestem coś warta... silna że udźwignę na tyle dużo by z godnością spoglądać w lustro nawet gdy zaparowane czasem od łez... a tak w ogóle to i noc była kiepska:)pozdrawiam:)