Ktoś napisał o tym że kościół to ludzie, to święta prawda - ludzie którzy tworzą pewne społeczeństwo... I tylko w tym tkwi problem (który ja widzę), bo powstają różne wzory i schematy postępowań, a także jakieś ludzkie autorytety, które są wychwalane i propagowane. A Bóg w tym wszystkim zdaje się być ujednolicony i jakby zupełnie jasny. To do czego udało mi się dojść w moim studium poznawczym to pełna świadomość tego, że Bóg jest czymś bardzo indywidualnym dla każdego człowieka. [...]
Oczywiście. Nie powiedziałam, że on jest winny wszystkiemu. Chciałam tylko napisać, że to od ludzi się wszystko zaczyna, więc żeby naprawić Kościół należy również zacząć od ludzi.
... społeczność jest wielowymiarowa... to też np. przyzwolenie/tolerancja na niektóre trendy, o czym sam autor pisał w komentarzu... w tym przypadku świadome/nieświadome przyzwolenie na "komercjalizację" przejawów wiary... jeżeli już szukać winy tego trendu pośród ludzi, to wśród wszystkich, a nie tylko w klerze...
... nie unoś się... zadałem proste pytanie, bo komentarz wcześniej już osądzili co może Ci przeszkadzać... tak jakbyś musiał podlegać ich poglądom... jakby autorytatywnie wiedzieli o co w Twojej głowie siedzi...
Nie wydaje mi się żebym był w jakikolwiek sposób niesiony falami propagandy, które coraz częściej szykanują kler, ani nie wydaje mi się aby oddziaływała na mnie, np. fama związana z "moherami" ani tym podobne, więc to chyba też nie w wyznawcach tkwi problem. Przeszkadza mi tylko to, że to jeden wielki biznes rozprzestrzeniony na cały świat, a ludzie zarówno wyznawcy jak i ci nieświeccy coraz częściej nie są tego nawet świadomi.
ps: Z całą pewnością nikt mi nie przeszkadza w wierze - ona jest bardzo silna...