Gdyby każdy z nas zdjął swoją "maskę" i pokazał prawdziwe oblicze, świat by się zawalił. Wylały by się rzeki łez, dzień w rozpaczy by zatonął, a strach zawładnąłby nocą. Każdy skrywa jakieś emocje przed innymi, otwiera się z tym tylko nielicznym. Ale właśnie to świadczy o tym, że jesteśmy silni. O tym, że nie poddajemy się, tylko staramy się stawić czoła swym słabościom. Dlatego noszenie "maski" to nie wstyd, to zaszczyt. To pewnego rodzaju zbroja, na wojnie, jaką jest życie. Więc nośmy ją z dumą i pokorą, a nie ze strachem i wstydem.
Gdybym zdjęła swoje maski....zostałabym świętą wśród domniemanych grzesznic :) a kto tam na naskrobanw za uszami - chętnie posłuchałabym, lubię słuchać, bardzo szeptem. ;)