[...] - Dziwne, masz takie ciepłe ręce, przecież odkąd pamiętam zawsze były zimne. Ona popatrzyła na niego oczami pełnymi smutku i powiedziała: - Tak masz racje, były zimne, zawsze kiedy zwracałeś na to uwagę, mówiłam, że to dlatego bo mam gorące serce... Nastała cisza, on mocno ścisnął jej dłoń i odwrócił głowę, wiedziała już, że zrozumiał. - Nie potrafię już płakać, śmiać się, nie odczuwam już bólu... Przykro mi. Tamtej mnie już nie ma, umierała po kawałku, po każdym przykrym słowie, każdym przez ciebie zadanym bólu, aż w końcu zniknęła za zawsze. On popatrzył na nią ze łzami w oczach i rzekł: - Wybacz! - to jedyne co potrafił wydusić z gardła ściśniętego bólem. Ona milczała, wpatrując się zimnym wzrokiem w gwieździsty dywan nieba.