Tak. Rozumiem Cię. Często widzę osoby, które sobie wmawiają to co piszesz,miast się zdystansować, ale miłość to jeden z najsilniejszych narkotyków i straszne spustoszenia robi w rozsądku.
W sytuacji kiedy tylko słowo przeciwko słowu walczy , można sobie na tego rodzaju unik pozwolić patrząc z perspektywy pozoru , nie zapominając jednocześnie,że to słowa zadają najgłębsze rany naturze wrażliwości Mądre spostrzeżenie , samokrytyczną analizą inspirowane .Najtrudniej jest bowiem wymagać od siebie wtedy kiedy inni od nas niczego nie wymagają Gratuluję ;) i życzę uśmiechu na ten wtorek 13 :)
Kłamstwo, jako środek przeciwbólowy? To tylko "gra na czas", a ten squrczybyk zawsze jest po przeciwnej stronie. Mówią, że leczy rany, ale ten łajdak tylko nam upośledza pamięć. ;) Swiat widzimy taki, jakim go chcemy oglądać, zakłamujemy rzeczywistość, by pasowała do naszych wyobrażeń. Ludzi postrzegamy takich, jacy nam się wydają, albo jakich chcielibyśmy widzieć... szczególnie tych, których kochamy, a oni są, jacy są, czasem dobrzy, a innym razem do niczego... Czy to faszerowanie się kłamstwem? Być może trochę tak, ale w dobrej wierze. Bywa też, że wieszamy na kimś psy, bo nas zranił, bo nas nie lubi tak, jakbyśmy tego pragnęli, albo nie może, lub nie potrafi nas kochać z innych powodów, ale to nie zawsze jest zło wcielone. ;) Bardzo dobry tekst. Pozdrawiam. :)
Siebie fałszem, faszerujemy powiadasz...A na ile można siebie samego faszerować ? Bardziej chodziło mi o oszukiwanie siebie z powodu np wmawiania sobie, że ktoś Cię kocha, podczas, gdy dobrze wiesz, iż ma cię daleko gdzieś... i temu podobne . Ta cała reszta, uczciwość, szczerość, to chyba bardziej wobec innych niż do siebie.
Czyli faszerujemy się fałszem. Właściwie to chodzi mi felieton po głowie o ludzkiej wredocie. Nie wyobrażam już sobie siebie i swego świata bez niej. Uczciwość i szczerość, te by teraz dopiero narobiły szkód.