Pióro popadło w przesadę... I tak myślę, że cmentarze mają swoje plusy. Cmentarz przypomina o śmierci, która jest zabezpieczeniem przed tym, żeby to co najgorsze nie mogło trwać wiecznie.
"Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne."
Pewnie z czasem nie będzie już miejsca na grzebanie. Nie masz pojęcia, o czym mówisz, codziennie się zatapiam, przestałem się bać. Topiłem się potem jeszcze kilka razy, chociaż całkiem nieźle pływam i nadal żyję. Nie mam traumy, pokonałem ją. Gdzie wtedy była moja mama? Ona w życiu by tam nie połynęła, do dzisiaj nie wie, że się topiłem. To by ją chyba zabiło. :D Czasami nie warto podnosić bliskim ciśnienia. :))
To nie wina rodziny, choć w takim przypadku każdy czuje się trochę winny, może można było temu w jakiś sposób zapobiec?... To fajna rodzina i fajna, zdolna dziewczyna... czasami tak już jest...
Nie widziałem tego, co wpisano w przyczynę śmierci, a plotek nie powtarzam, tym bardziej, że znam jej rodzinę, a ją pamiętam jeszcze jako dzieciaka. Dlaczego pytasz?
Dawno temu, jako dziecko się topiłem, wszyscy przy brzegu świetnie się bawili i śmiali do łez... Musiałem sobie jakoś sam poradzić... może to złość, że wszyscy się śmieją mnie uratowała? W sobotę byłem na pogrzebie ciotki. To była silna i wesoła kobieta. Wszyscy beczeli, jak bobry, ale ciotka pewnie była tam, w górze wkurzona, bo nie chciała już dłużej cierpieć z powodu choroby... W wielu kulturach śmierć jest czymś radosnym, ale u nas, w katolickim kraju wszyscy ryczą, bo zmarły poszedł do nieba. Są różne śmierci. Jakiś czas temu byłem na pogrzebie nastoletniej baletnicy. Takie odejścia są bardzo trudne dla wszystkich bliskich, przyjaciół, znajomych...
To prawda, codziennie ktoś umiera, często są to zupełnie "niezasłużone" śmierci w cierpieniu, ale czy cały świat z tego powodu ma umierać z rozpaczy? Ludzie się też rodzą, mają swoje małe szczęścia, radości, sukcesy.