ach, chodziło w tej myśli o to, że kochać możemy osoby "obce" lub niekochać "rodziny". Jek tak to się zgadzam, chociaż nie jest to regułą. U niektórych ludzi genetyka działa "podświadomie".
... nie tylko z tej strony chciałem na ten problem popatrzeć... rozpatrywałem, nie tak dawno, pewien problem, taką sytuację... dwie osoby starające się o uznanie w oczach trzeciej... jedna się musiała starać o uczucia kogoś, o uznanie tej osoby... i druga, która o tę osobę nie dbała lecz i tak wszystko mogła dostać bo była siostrą... i tak zboku przyszła refleksja - "serce kontra plemnik ( genetyka )...
... dla mnie taka interpretacja też jest bardzo ważna, Gerardzie... nawet początkowo nie miało być odniesienia do genetyki, lecz do plemnika... zahaczałoby to też o seks, tak bardzo nieraz kojarzony z miłością... jednak zamykałoby to myśl w małym kręgu ojcostwa, lub seksu... dlatego zmieniłem na genetykę... bo nie tylko chodzi o o relację rodzic i dziecko, lecz o szerszy krąg powiązań rodzinnych i miłosnych... jakże często ludzie przychodzą do siebie nawzajem ze słowami "przecież jestem twoim dzieckiem"; "przecież jestem twoim [...]
Nie wiem Grzesiu czy dobrze zinterpretowałem tę myśl...Mi tutaj nasuwa się na myśl miłość do dziecka, które kochamy z całych sił...mimo, że nie łączy nas genetyka...Może zbyt biorę to osobiście...ale tak mi się wydaje...Można też kochać inne osoby w ten sposób np kogoś, kto jest bliski sercu...