Dziękuje Salomeo, dziękuję Smoku, skoro wszyscy tak o Tobie mówią i Ty sam, zatem wracam do pewnego elementu miłości, bardzo dzisiaj nim pogardzają, ale ja jestem przedstawicielem moherogrodu, więc nadal podstawowym daniem obiadowym jest schabowy nie soja czy jakaś roślina.
Ja w ogóle nie potrafię kochać, smoku. Ale ty z pewnością też i cała reszta ludzkości, więc nie jestem wyjątkiem. A ciebie nie znoszę. :p
Kocha się jednakowo wszystkich albo nikogo (miłość jest albo jej nie ma, nie jest stopniowalna), ale wybiera się tę jedną osobę i na niej koncentruje swoją miłość. Miłość do innych nie oznacza zejścia partnera na dalszy plan. Jedno drugiemu zupełnie nie przeszkadza, a wręcz pomaga.
Drogi Mirku, jednak pozwalam Ci łaskawie kochać się ze swoją myślą. ;) I niech to będzie podług Twojej koncepcji miłość wyłączna.
Są różne miłości, rodzicielska, braterska, do rodziców, do kraju, do przyrody, do Boga, do nałogów, do wolności, do pani w kiosku, do pana w mięsnym, do księdza, do lekarza, do pracy, do sztuki, literatury, filmu itp. do siebie samego i do samej śmierci... Można kochać wszystkich i wszystko, ale masz rację, nie jednakowo i nie da się poświęcić tyle samo siebie wszystkim. Może Żmijka potrafi kochać wszystkich jednakowo, nawet mnie... :P Dobrej nocy. :))
Miłość,małżeństwo wymagają odpowiedzialności, zatem szczęście jest tylko jedno z jednym jedną, pozostała część ludzkości, świata w żadnym momencie nie może spowodować, że żona lub mąż zejdą na drugi plan. Jednakowo kochać się nie da i nie wolno. Tak uważam drogi yestem.
Jest w tym sporo prawdy, ciężko ofiarować serce jednej osobie, jak się goni cały świat. Może nie tyle serce, bo można kochać wszystkich, ale czas, poświęcenie, jakieś materialne dobra itd. nie są nieograniczone. Żmijko, kochasz mnie? :))