To kolejna część Jeżycjady, dziejąca się na początku lat dziewięć dziesiątych, ubiegłego stulecia, a ściślej od 25 grudnia po 1 czerwca roku następnego. Poszczególne rozdziały toczą się w różne stałe i nowo modne święta, które zmałpował nasz lud lub wykopał ze zmarzlin historii. Ci co spodziewają się miłości, będą usatysfakcjonowani, przypuszczam, że do łez oczywistych i rzęsistych jak deszcz w scenie burzy w lesie na trasie Poznań - Gniezno i tamten namiętny pocałunek. Jednoczesnie jedna z gierojek książki mówi, że miłość to trwanie. Brzmi to jak złowieszcza chmura, która skazuje jej rozmówczynie na długoletnia bylejakość, aż do wychłodzenia w suszkę różańcową, co jest udziałem zdecydowanej większości populacji homo i sapiens w tym kraju. Ta książka jednocześnie pokazuję rozwój kapitalizmu, ale [...]