Autor
Leszek Kołakowski
Żaden mistyk nie próbował „udowodnić” istnienia Boga; byłoby to dlań tyle, co dowodzić, że miód jest słodki, albo woda mokra.1
Żaden mistyk nie próbował „udowodnić” istnienia Boga; byłoby to dlań tyle, co dowodzić, że miód jest słodki, albo woda mokra.
Leszek Kołakowski jest autorem ponad trzydziestu książek, licznych esejów, antologii. Jego prace doczekały [...]
Leszek Kołakowski jest autorem ponad trzydziestu książek, licznych esejów, antologii. Jego prace doczekały się wydań nawet w takich językach jak baskijski, japoński i [...]
Reklama
Wsparcie na Patronite
Z wszystkich niezbitych świadectw ludzkiej nędzy żadna logicznie sensowna droga nie wiedzie do wielkiego niebiańskiego Uzdrowiciela; z faktu, ze jesteśmy chorzy, nie wynika, że możemy być uleczeni.1
Z wszystkich niezbitych świadectw ludzkiej nędzy żadna logicznie sensowna droga nie wiedzie do wielkiego niebiańskiego Uzdrowiciela; z faktu, ze jesteśmy chorzy, nie wynika, że możemy być uleczeni.
W rezultacie spotkań z innymi obyczajami i cywilizacjami ludzie zdali sobie sprawę z tego, ze pewne obszary percepcji i niektóre formy myślenia maja charakter uniwersalny, a co najmniej na tyle powszechny, by tych nielicznych, którzy ich nie podzielają, uznać za szalonych [...].1
W rezultacie spotkań z innymi obyczajami i cywilizacjami ludzie zdali sobie sprawę z tego, ze pewne obszary percepcji i niektóre formy myślenia maja charakter uniwersalny, a co najmniej na tyle powszechny, by tych nielicznych, którzy ich nie podzielają, uznać za szalonych [...].
Twierdzenie, że wierzenia nie mają w sobie ani ziarenka prawdy, a zarazem, że ważną czy nawet naczelną rolą społeczną religii jest zaspokajanie potrzeb poznawczych, jest logicznie bez zarzutu.1
Twierdzenie, że wierzenia nie mają w sobie ani ziarenka prawdy, a zarazem, że ważną czy nawet naczelną rolą społeczną religii jest zaspokajanie potrzeb poznawczych, jest logicznie bez zarzutu.
Społecznie ustalony kult rzeczywistości wiecznej: to sformułowanie jest chyba najbliższe temu, co mam na myśli, gdy mówię o religii.1
Społecznie ustalony kult rzeczywistości wiecznej: to sformułowanie jest chyba najbliższe temu, co mam na myśli, gdy mówię o religii.
Nie przyświadczamy [...] naszych moralnych wierzeń przez uznanie ich prawdy, lecz przez poczucie winy, gdy je gwałcimy.1
Nie przyświadczamy [...] naszych moralnych wierzeń przez uznanie ich prawdy, lecz przez poczucie winy, gdy je gwałcimy.
Nie o to przy tym chodzi, że samolubnie wymagamy niebiańskiej nagrody lub nieskończonego zadośćuczynienia za naszą skończoną nędzę, jak zwykli przekonywać krytycy religii, lecz o to, że jeśli nic nie przetrwa prócz Boga, to ludzki znój i cierpienie nawet Bogu nie przysparzają dobra czy bogactw, a ostatnim słowem Bytu jest bezkresna pustka.1
Nie o to przy tym chodzi, że samolubnie wymagamy niebiańskiej nagrody lub nieskończonego zadośćuczynienia za naszą skończoną nędzę, jak zwykli przekonywać krytycy religii, lecz o to, że jeśli nic nie przetrwa prócz Boga, to ludzki znój i cierpienie nawet Bogu nie przysparzają dobra czy bogactw, a ostatnim słowem Bytu jest bezkresna pustka.
Nie ma ostatniego i ostatecznego gruntu, co do którego nikt nie mógłby spytać „Jaki jest jego grunt?”, żadnego przysłowiowego ostatecznego wieloryba, niosącego żółwia, na którym to wspiera się Ziemia.1
Nie ma ostatniego i ostatecznego gruntu, co do którego nikt nie mógłby spytać „Jaki jest jego grunt?”, żadnego przysłowiowego ostatecznego wieloryba, niosącego żółwia, na którym to wspiera się Ziemia.
Nasi prarodzice musieli uczynić zło, nim poznali, czym jest dobro; grzech przywiódł ich do wiedzy i uczynił ludźmi.1
Nasi prarodzice musieli uczynić zło, nim poznali, czym jest dobro; grzech przywiódł ich do wiedzy i uczynił ludźmi.
Mogę zakładać – choć założenia takiego nie da się udowodnić ani obalić – że sposób, w jaki ludzie postrzegają i opisują fakty w ich moralnych stronach, jest wyrazem udziału w królestwie sacrum, wśród niewierzących zaś ten typ percepcji stanowi pozostałość spuścizny religijnej, w której mają nieuchronnie udział przez sam fakt wychowania w danej cywilizacji.1
Mogę zakładać – choć założenia takiego nie da się udowodnić ani obalić – że sposób, w jaki ludzie postrzegają i opisują fakty w ich moralnych stronach, jest wyrazem udziału w królestwie sacrum, wśród niewierzących zaś ten typ percepcji stanowi pozostałość spuścizny religijnej, w której mają nieuchronnie udział przez sam fakt wychowania w danej cywilizacji.
I prima facie nie ma nic absurdalnego w przekonaniu, ze świat jest absurdalny.1
I prima facie nie ma nic absurdalnego w przekonaniu, ze świat jest absurdalny.
Dobrze wyszkolony sceptyk mógłby zobaczyć na własne oczy wszystkie cuda opisane z Złotej legendzie Jakuba de Vorgaine i z kamiennym spokojem obstawać przy swym niedowiarstwie.1
Dobrze wyszkolony sceptyk mógłby zobaczyć na własne oczy wszystkie cuda opisane z Złotej legendzie Jakuba de Vorgaine i z kamiennym spokojem obstawać przy swym niedowiarstwie.