Wyczekany, Spotkałam Cię całkiem nie przypadkiem. Chociaż boję się, że moje wybory nigdy nie podsuwają prostych rozwiązań. Chociaż boję się, bo nie znam się na ludziach. Chociaż boję się kolejnych chwil, w których łamie się serce... Wciąż mam nadzieję. Zieleń Twoich oczu odbija mi się w myślach, a zapach perfum drażni zmysły. Twój uśmiech plącze się w kosmykach moich włosów i nawet to stanowcze "nie" brzmi jak ciepło otwartych ramion. Przytul mnie do swojego dnia, nie pozwól poczuć gorzkiego smutku rozczarowań.
Wyczekany, Spotkałam Cię na końcu moich marzeń w bezgwiezdną noc pełną milczenia. Osiedlowe latarnie spowił mrok nadchodzącego poranka, gdy zbudziły się pierwsze promienne motyle. To nie ładnie z Twojej strony, że pozwalasz mi tęsknić za tembrem swojego głosu. Wciąż czuję Twój dotyk i przebiega mnie dreszcz podniecenia, gdy przemierzam dłonią drogę, jaką znaczyły Twoje palce. Otul mnie nadzieją na lepsze dni.
Wyczekany, Spotkałam Cię. Kłam, że jutro będzie nasze.
Ani opinii, moim zdaniem, ani serc, czyli autor nie należy do kółka różańcowego i nie przyjmuje komunii klęcząc i na język, a może w ogóle jest gdzieś spod Cieszyna lub z nad Buga?
Zatrzymuje... serce jeszcze niepewne a zarazem pełne nadziei... To takie piękne kiedy wszystko rozkwita, zaczyna się, tętni uczuciami... Niech spełniają się pragnienia ... Pozdrawiam.