Tego dnia uświadomił sobie, że jest całkowicie bezbronny. Całe swoje życie miał wszystko pod kontrolą, decydował nie tylko o swoim losie. Tego dnia zdał sobie sprawę, jak ulotna była jego władza. Gra w asertywność i nic poza tym. Smutne. Zastanawiał się co powiedzieć, kiedy tak stała przed nim w pięknej srebrnej sukni, włosy opadały delikatnie na opalone ramiona, a oczy utkwione w jego twarzy czekały na gest... Słowa, które przychodziły mu do głowy w ostatniej chwili, zawsze ratowały go z opresji. Nie tym razem. Pustka. Cisza. Nic. Marne nic. A tyle chciał jej dać...