szła brzegiem morza. zimna woda obmywała jej stopy gdy szła w kierunku zachodzącego słońca. tak bardzo chciała je dogonić. zatopić się w jednym z jego promieni. słońce już zniknęło, lecz ona uparcie szła. choć ten jeden raz chciała aby poszło po jej myśli, po roku utkanym z łez, pragnęła jedynie na chwile się zatracić. było już zupełnie ciemno, a na niebie widoczne były jedynie lampiony szczęścia które puszczały dzieciaki i zakochani... oni także je puszczali, rok temu. byli tacy radośni. jej oczy zaszkliły się na wspomnienia o tamtych dniach. kątem oka ujrzała meteoryt. spadające gwiazdy spełniają każde życzenie. mimowolnie wypowiedziała je, choć wiedziała że odszedł na zawsze.
Zacznę od razu od błędów. Na początku wielokrotnie użyłaś formę wyrazu "iść". Może powinnaś ją zastąpić, choćby "podążała", "zmierzała", "kierowała"... Propozycji jest wiele. Trochę pomieszałaś z opisami wewnętrznymi (mówiąc w osobie "ja") i z opisami pogody. Klimat zawarty w dzienniku mi się podoba, ale należałoby poprawić co po niektóre fragmenty. Pozdrawiam i czekam na kolejne teksty. Jednocześnie życzę powodzenia na niwie literackiej! :)