Stojąc pierwszy raz nad przepaścią, bałam się spojrzeć w dół i nie miałam odwagi podejść bliżej krawędzi. Odeszłam...
Niestety los drugi raz kazał mi tu przyjść. Podeszłam bliżej ale strach mnie zatrzymywał. Pomyślałam 'będzie dobrze'. Było coraz gorzej. Coraz częściej tam wracałam, coraz bliżej stałam krawędzi aż pewnego dnia stanęłam na samym koniuszku. Już się nie bałam. Ciągnięta w dół przez ciężar poczucia bezradności i smutku runęłam w dół. Tylko poczułam dotyk jakby skrzydeł.To Anioł Śmierci przyszedł zamknąć mi oczy. Uśmiechnęłam się. Stałam się lżejsza i mogłam latać.