nie pisać z dużej litery. gapić się w sufit, myśląc na co mam ochotę, kiedy prostota podłogi odpręża zmęczony kręgosłup od świata biura, biurka i innych okoliczności. lubię nie odpowiadać na osobiste pytania, przekładając je na niekończące się później i czekać aż melisa ostygnie do momentu, w którym nie parzy mnie w palec - kiedy badam - czy mogę już dodać miodu. i lubię kasować zdania, których właśnie nie napisałem, bo znaczą dla mnie coś więcej, niż zrozumienie. łapać za cycka i rozmawiać długo w kuchni o Twoim dniu. Jak spędzasz z powiek dzisiejszy dzień. wtedy bardzo lubię patrzeć się pruderyjnie w oczy. siedzieć przy oknie i jeszcze bardziej ustępować tych miejsc, dla których warto pozostać sobą. i oczywiście odłożyć procent przy laptopie jak dzisiaj, będąc zamkniętym w ciemnej koszuli. i lubię też świat z którym się spotykam, kiedy mam tę sposobność, by jednak nie znikać pośród zainteresowanego społeczeństwa. mieć czysto w domu i narozrabiać raz na jakiś czas papierosem pośród pościeli. nie wierzyć w boga i skłaniać się ku niemu bez krzty nadziei. a kiedy już zmierzam do pracy, myślę o tym co dzisiaj uczynię, by świat był odrobinę bardziej taki.
koniec części pierwszej.
pomówmy teraz o tym czego nienawidzę, kiedy... albo nie, bo po co o tym. lubię ludzi z otwartym spojrzeniem, wiedzących że nie ma sensu... że nie ma po prostu po co mówić o tym.
część trzecia - może o niczym.
o chaosie w życiu, pośród którego rutyna przypomina objęcie w ramiona, kiedy umiemy to przyjąć jak należy. o pisaniu krótkich zdań, pośród nieobecności rzeczy i długich wypowiedziach przypominających nam jak ucieka czas.
i może jeszcze na deser jakiś wiersz banalny:
o heco z braku pieca co wygrzałaś mnie swoim milczeniem
jasności umysłu co pośród bożej rutyny zdechłaś
fauście od mefistofelesa sokratesie co nic nie wiedział i chłopcu, co wsadzili go na pieca
światło rozbija barwy marynarze - żagle a my tak sobie tylko gramy w karty jak gdyby ktoś miał cos w tym ugrać
nie chce mi się już pisać. chciałbym wyrzucić to komuś prosto w twarz
słyszałem, że żeby zmienić świat wystarczy się po porstu odezwać
Rutyna nie jest dobra, przy niej neurony są ospałe, układa życie w monotonny schemat. A zamętu by nie było, gdybyś był konsekwentny w swoim postanowieniu niepisania wielką literą. Niektóre kobiety lubią spójność między obietnicą a czynnością. :)))
Zauważyłam jedną niekonsekwencję. Zdanie "Jak spędzasz z powiek dzisiejszy dzień" - zacząłeś wielką literą. No i jest "Twoim dniu". Jednak ciężko tak bez tych liter! :)