Kolejny dzień, kolejny gorszy od poprzedniego... ten śnieg jest tylko odzwierciedleniem tego syfu, który pogłębia się z dnia na dzień. I właśnie z takim pozytywnym patrzeniem na świat chcę jakoś odciąć się póki mogę, jeszcze się udaje. Ale skończy się ten miesiąc to możliwości się wyczerpią. Motywacja, wiem tyle, że ktoś mi ją zabrał. Tydzień, tyle mam czasu by ją znaleźć. Internet, miał mi pomóc w poszukiwaniach...heh, "dobre" są te "dobre" chęci. Ale jest już nadzieją, może zaprowadzi do motywacji? Kto wie, się zobaczy. Jeszcze z setkę razy mój mózg zarejestruje, przetrawi ten tekst, weżre się w pozostałości szarych komórek, te które jeszcze walczą ze mną samą.Tekst, który już mi chodzi po głowie. Jest moją nadzieją, może przerodzi się w motywację. Małpa - Skała ... i niech się stanie.
Krótko...tu są takie limity słowne, że jeśli na początku się nie powstrzyma...to potem się choruje od frustracji. Dziennik to też nie pamiętnik, z którego powstaje wielka fantasy - obyczajówka. Piotrek, już Tobie grożą, uważaj tam na słowa ;) A tak poza tym, nadzieja nadal trwa, chociaż nadal nie widać końca...
Błędy nie są pierwszymi i nie ostatnimi. Przesłanie jest zawsze, póki słońce wschodzić i zachodzić będzie. Zawarłam w tym tekście swoją nadzieję na nadejście motywacji, której mi brakuje. Sposób Twojej interpretacji tych słów jest zależny od tego co siedzi w Tobie. Nie jest kolorowo, czas się kończy, ale chcę by się udało.
Pomijając kilka błędów... dziwne emocje wywierają z tego tekstu. Przesłanie... jeśli takowe niesie, skłania do myśli raczej czarnych. Skąd zatracenie nadziei?