Kilka lat męki,by odzyskać spokój ducha .
Dziś spotkałam się ze swoim koszmarem,ze swoimi marzeniami,niedomówieniami ... czyli z NIM .
Musiałam zdobyć się na odwagę , by wyjaśnić o co chodzi i poprosić o rozmowę jego żonę.
Nie chciałam, by było to czymś ukrytym,a zarazem niesmacznym dla nas wszystkich .
Widziałam minę tej kobiety , gdy mnie zobaczyła . Była cholernie zaskoczona jak i rozmowna .
Opowiedziałam o sobie i o tym ,że nie pragnę ukraść jej mężczyzny - ale odzyskać spokój wewnętrzny.
Długi czas zajęło mi wytłumaczenie co mnie do niej sprowadza . Znała mnie tylko z wyrywkowych wspomnień mojego byłego .
Pomimo wszystko rozmowę przyjęła ze zrozumieniem , i myślę,że nawiązała się między nami pewna nić sympatii , gdy wyjawiła mi podobny problem .
Myślę ,że zaowocuje to dłuższą znajomością.
Gdy pojawił się On - zamarł,tak jak i ja. Spytał się co to ma znaczyć . Tymczasem jego żona z taktem wyznała ,że mamy do porozmawiania i wypadałoby to zrobić . Po czym wyszła na spacer...........................................................................................................................
Przeprosiłam go za wszystko , włącznie z tym ,że gdzieś bywa w sercu moim. Za moją arogancję,podejrzenia i brak zaangażowania . Opowiedziałam o nas , o Tomku , o wszystkim .
Wyznał ,że cierpiał długi czas , okłamując uczuciami swoją żonę . Jednak czas uporządkował jego wnętrze.
To był piękny dzień.
Przełamałam swoje słabości. Rozmawiałam ze świadomymi ludźmi,którzy po części uleczyli moją świadomość.
JESTEM WOLNA emocjami :D
Może niezupełnie. Zedrę kolana , by Tomkowi pokazać ,że te 4 lata to nie koniec ,ale początek mojego lepszego życia.
Dziękuję Ci córeczko za wsparcie.