Jedno mi się nasunęło na myśl, po przeczytaniu - dobrze by było zacząć od siebie. Ale opornym zawsze pomóc można i kultury nauczyć jak nie wyssali, ani za Jasia nie naumieli się ;) Tak a propos tego sąsiada co wychodzi palić na dwór, może trzeba by było zebrać te jego odpady i mu zanieść na wycieraczkę z karteczką - zwracam co panu wypadło, niewidzialna ręka ;)
To nie ironia, to prawda, bo gdzies tam piszę o róznych innych stworkach na działkach. Może kiedys je tutaj napiszę? Pozdrawiam! Za uwagi dziękuję, może kieyś sie zastosuje, ale bo ja wiem..
I akapit, trochę za dużo tu "szczęk". Do opuszczonych i użytkowanych działek można by dodać jeszcze jakieś inne "działki" dla zachowania rytmu. Zachodzę w głowe czy ten ostatni skowronek przez małe "s" jest celowy jeśli tak miło byłoby wiedzieć o co chodzi ;). Ogólnie początek mi się nie podobał. II akapit, tu się zakochałem, arcyświetny, nawet te powtarzające się grille i ogniska nie rażą. Niski ukłon z mojej strony. Dialog też dobry, trochę zbyt realistyczny jak na fikcję literacką, ale treść ciekawa. Pozdrawiam.